środa, 5 listopada 2014

Sierra de Cazorla y Segura de las Villas

Prowincja Jaen, jak i cała Andaluzja, to obszary wyżynne, upstrzone górami i zdobione malowniczymi wzniesieniami. Największy park w prowincji - Sierra de Cazorla y Segura de las Villas to naturalny park z najwyższymi szczytami na tym obszarze. Po wycieczce w góry Sierra Nevadaczułyśmy lekki niedosyt spowodowany słabą organizacją i kiepską pogodą. Postanowiłyśmy same wybrać się do Cazorli, organizując dwudniową wycieczkę. Zabrałyśmy ze sobą dwie koleżanki z wymiany studenckiej.

Połączeń do Cazorli nie ma zbyt dużo, autobus miałyśmy dopiero na 11:45, na miejscu byłyśmy po 14:15. Zakwaterowałyśmy się na jedną noc w hostelu młodzieżowym za €18 od osoby ze śniadaniem. Hostel był utrzymany w dużym porządku, miałyśmy zapewniony własny, wygodny pokój. Myślę, że cena jest odpowiednia do standardu, jaki otrzymałyśmy. 



Nasz pierwotny plan na Sobotę obejmował spacer do źródła rzeki Guadalquvir, powrót szlakiem wiodącym przez teren kempingowy, z drugiej strony miasta Cazorla. Trasa miała mieć najwyżej 15km. Jak się później okazało, sam szlak do źródła jest długi na 23km, więc nie było szans się tam dostać na piechotę. Zamiast tego zwiedziłyśmy miasto, poszłyśmy na zamek i przespacerowałyśmy się krótką trasą SL Rio Cerezuelo, w dole wąwozu. Płynęła tam rzeka, więc przez cały czas towarzyszył nam szum wodospadów. Było tam magicznie, drzewa zaczynały ulegać jesieni (dopiero!), co tworzyło wspaniały klimat. 

Widok na zamek na wzgórzu, w oddali zaczynają się góry Sierra de Cazorla.
Na zamku mieściło się muzeum, w którym można było zobaczyć, jak dawniej wyglądało życie mieszkańców Cazorli.

Znalazłyśmy się w zupełnie innym świecie.

Aby dostać się na drugą stronę rzeki, wystarczy przejść po tym moście. Dość... nietypowy, ładnie się prezentuje, nie wiem jednak, czy jest praktyczny.
We wnętrzu małej jaskini znalazłyśmy źródełko wodne. Na zdjęciu Basia.
Trasa zajęła nam prawie 2 godziny. Zakończyłyśmy ją wchodząc na wzgórze, z którego widać było, jak daleko odeszłyśmy od miasta. Tam zrobiłyśmy krótki piknik i wróciłyśmy już drogą asfaltową. 
Widok ze wzgórza. Na zdjęciu Dimitria, nasza koleżanka z Brazylii.
Drugiego dnia zaplanowałyśmy dłuższą trasę. Miałyśmy czas do 17:30, do autobusu powrotnego. Obrałyśmy szlak nr GR7, który wiedzie między innymi na wzgórze Pico Gilillo, z którego rozpościera się wspaniały widok na południową część parku. Gdybyśmy miały trochę więcej czasu, na pewno udałoby się nam tam dotrzeć. 

Po prawej pola usiane oliwkami, po lewej - góry, drzewa liściaste. Dwa zupełnie inne światy stykają się w miejscu takim jak ten. Widok można podziwiać z jednego z Mirador, punktów widokowych na trasie.
Powoli i na te tereny wkracza jesień.

Miałyśmy okazję podziwiać nawet tamtejszą faunę. Jest to koziorożec pirenejski.
Z flory zaś znalazłyśmy dziko rosnący rozmaryn, tymianek i szafran.
Miałyśmy przyjemność na naszej drodze spotkać dąb korkowy. Z ich kory wytwarza się korek.
Widok na pola oliwkowe i miasto. Na zdjęciu znów Basia.
 

To się nazywa szyszka!
Koniec wędrówki i spieszymy na autobus. Pogoda nam dopisywała.
Zapisałam naszą wędrówkę na endomondo, jeśli jesteście zainteresowani, można ją znaleźć tutaj.


Na wycieczkę do głębi Sierra de Cazorla najlepiej wybrać się samochodem bądź rowerem. Hostele są tylko w miejscowościach sąsiadujących z parkiem, jedyne, z czego można skorzystać, to kempingi. Autobusy kursują rzadko i tylko do serca parku. Marzy mi się tam kiedyś powrócić, z pełnym przygotowaniem, byłoby to na pewno niezapomnianym przeżyciem.


Dzisiaj za dużo do powiedzenia nie miałam, zdjęcia mówią same za siebie :) 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Chwalipiętka

Distributed By Blogger Templates | Designed By Darmowe dodatki na blogi