wtorek, 22 marca 2016

MĘSKA ELEGANCJA W TRZECH ODSŁONACH - CZ. TRZECIA





Machamy do wasz z Panem Eleganckim po raz trzeci. Dzisiejsza sesja zamyka pierwszą serię o eleganckim stylu – na zimno. Mamy dużo pomysłów na następne wpisy z tej półki, także Ciastek nas nie opuści. A tymczasem zapraszamy do czytania.

Katowice są miastem względnie nowym. Nie mamy porządnej starówki, jak Kraków czy Poznań, większość naszego śródmieścia to zabudowa z lat międzywojennych. Do tego tradycyjnie przemysł śląski przywodzi na myśl kopalnie węgla, huty i raczej nie kojarzy się z niczym ładnym.

Wszystkie zdjęcia zostały zrobione w dzielnicy Nikiszowiec, zbudowanej  przed I Wojną Światową jako osiedle mieszkalne dla górników kopalni węgla Giesche (dzisiaj KWK Wieczorek). Klasyczna czerwona nieotynkowana cegła, wszędzie arkady, sklepienia nad ulicami kojarzące się z XIX-wiecznym Londynem… Zachowana do dzisiaj, odrestaurowana, zapewnia świetne tło do zdjęć w klimatach industrialnych. Postanowiliśmy to wykorzystać.


Tym razem postanowiłem pójść w stronę czegoś znanego jako smart casual. Czyli konwencja pośrednia pomiędzy elegancją a codziennością, dodatkowo różnicowana podejściem każdego eleganta do tego, czy powinno być bardziej codziennie, czy może jednak bardziej elegancko ;)

W stylu tym zwykle znajduje się koszula, jako klasyczna podstawa męskiego ubioru. Żadnych t-shirtów, longsleeve-ów. Krawat natomiast nie jest wymagany, ani nawet oczekiwany. Mamy być eleganccy, ale na luzie.

W końcu udało mi się zaprezentować drugi z moich aktualnie używanych zimowych płaszczy. Dość elegancki, uszyty z „gruboziarnistego” szorstkiego w wyrazie tweedu w dwóch odcieniach szarości, jest bardzo uniwersalnym ubiorem wierzchnim. Nakładane kieszenie i otwarte klapy stawiają go raczej w szeregu ubrań casualowych, ale ogólny krój dyplomatki oraz wytaliowanie dodaje mu szyku. Spokojnie jestem w stanie ubrać go zarówno do marynarki i pod krawat, jak i do przetartych jeansów i powyciąganego swetra. Jakoś tak… zawsze wydaje się na miejscu. Za to go lubię. Możliwość zapięcia go aż pod szyję z kolei sprawia, że nie straszny mu wiatr czy ziąb, nawet jeżeli akurat zapomniałem szalika.


Sweter to przykład kolejnego mojego ulubionego modelu – ozdobionego wzorem warkoczowym, z okrągłym otworem na głowę. Szary, na tyle luźny by być wygodnym, i na tyle dopasowany by nie wisieć jak worek. Czegóż chcieć więcej?

Koszula to jeden z moich ostatnich małych hitów. Wyszperana w Poznaniu, w idealnym stanie, w moją ulubioną kratkę prince of wales, jest stworzona do noszenia jej bez krawata. Nie za duży, posłusznie chowający się pod swetrem kołnierzyk, delikatny ale wyrazisty kolor i wzór. Uwielbiam ją. Aż szkoda, że tutaj nie widać jej zbyt dobrze.

Jedynym elementem o wyrazistej kolorystyce, najbardziej zwracającym uwagę, jest szalik. Przeraźliwie długi, w kolorowe pasy w jesiennej tonacji, miękki i ciepły. Gdy pierwszy raz rzucił mi się w oczy, od razu pomyślałem „szalik z Hogwartu”. Nie zastanawiałem się nawet minuty. Tak, Harry’ego Pottera też lubię ;)

Gdy teraz patrzę na ten zestaw, przychodzi mi na myśl, że łączy on w dużej mierze zalety tych z dwóch poprzednich wpisów z serii – jest w zasadzie codzienny, nie wymaga myślenia ani pracy przy zakładaniu go, a jednocześnie nie powstydziłbym się pójść w nim na rozmowę kwalifikacyjną. No, może nie do każdej pracy, ale, powiedzmy, jako informatyk? Czemu nie.


Lista:
Płaszcz – Roy Robson, 3zł
Sweter – bez metki, z szafy
Koszula – Jeff Banks, ~4zł
Spodnie - Next, ~8zł
Rękawiczki - Paizong - znalezione nie kradzione
Szalik – G.windy, 1zł
Buty – Camel, 20zł


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Chwalipiętka

Distributed By Blogger Templates | Designed By Darmowe dodatki na blogi