Zakupione w sklepie z używanymi ciuchami:
płaszcz (orsay)
- ok 37zł
koszula (de
facto) – 2zł
koszulka
(Tu) – ok 3,5zł
spodnie
(next) – 10zł
ponczo –
2zł
nauszniki
– 7zł
Cieplejsza jesień już się powoli
kończy, łapię ostatnie okazje, żeby założyć płaszczyk z tej sesji. Nabyłam go w
tym roku i z miejsca mu się poddałam. Pierwsze dwa miesiące przeleżał w szafie,
czekając na przeróbki. Jak się w końcu za niego wzięłam, to zaczęło się robić
zimno. Jest dość ciepły, nadaje się na taką późną, listopadową jesień. Jestem
strasznym zmarźluchem, więc zimą muszę mieć coś grubszego. No i kosztował
więcej niż zazwyczaj, bo kupiłam go w pierwszym dniu dostawy. Nie mogłam się
oprzeć.
Szalik wydziergany na drutach przez mamę, z poprzedniego sezonu. Buty nie są z lumpeksu, kupione w tym roku w CCC.
Nie jestem fanką czapek, lubię za to nauszniki. Nie spadają z głowy, nie podchodzą do góry, ani nie psują fryzur ;) Długo nie miałam nic na głowie (w zimie! brrr...), ale w tym roku to się zmienia, wszystko dzięki Mojemu Ciastku*, który je dla mnie wypatrzył. Są cudowne – dobrze zakrywają uszy, są ciepłe i do tego można je nawet regulować. No i ta kratka!
Szalik wydziergany na drutach przez mamę, z poprzedniego sezonu. Buty nie są z lumpeksu, kupione w tym roku w CCC.
(zdjęcia: Małgorzata Koossa
Kossowska)
Nie jestem fanką czapek, lubię za to nauszniki. Nie spadają z głowy, nie podchodzą do góry, ani nie psują fryzur ;) Długo nie miałam nic na głowie (w zimie! brrr...), ale w tym roku to się zmienia, wszystko dzięki Mojemu Ciastku*, który je dla mnie wypatrzył. Są cudowne – dobrze zakrywają uszy, są ciepłe i do tego można je nawet regulować. No i ta kratka!
Jesiennych ubrań z second handów mam (jak na razie!) trochę mało. Zawsze twierdziłam, że nie umiem sobie znaleźć spodni, bo wszystkie są albo za wielkie, albo jakoś dziwnie uszyte. Ale dałam sobie szansę. Głównie przez to, że schudłam i raczej nie widzę w tym momencie opcji kupowania nowych, drogich spodni. Ot i proszę, pierwsza para już jest i to w super kolorze! Uwielbiam bordowe, przygaszone kolory ubrań.
Do zestawu dochodzi kremowa
koszulka typu bokserka i zwiewna koszula na co dzień. Brakuje mi trochę ciemnych
dodatków, ale mam nadzieję popracować nad tym w przyszłości. Coś w stylu
bordowego komina, czy chusty. A zdjęcie zupełnie nieplanowane, stąd mina :)
Przetrzepywałam szafę w
poszukiwaniu czegoś pasującego do tego kompletu i natchnęło mnie, aby
wykorzystać moje stare ponczo. Uwielbiam je nosić na co dzień, w domu, jako
ocieplacz. W tym przypadku spodobało mi się to połączenie i myślę, że się z nim
przeproszę i wyniosę do szerszej publiczności.
Na tę sesję zaprosiłam Koossę, która towarzyszyła mi nie tylko przy obiektywie. Sama jest zapaloną bywalczynią second handów, więc zrobiłam jej kilka zdjęć w jej jesienno-zimowym stylu. Zobaczycie w następnym poście ;)
Na tę sesję zaprosiłam Koossę, która towarzyszyła mi nie tylko przy obiektywie. Sama jest zapaloną bywalczynią second handów, więc zrobiłam jej kilka zdjęć w jej jesienno-zimowym stylu. Zobaczycie w następnym poście ;)
* a o tym Panu to też jeszcze będzie.